Zapraszam Was do świata gier planszowych i do wspólnej przygody wraz ze mną w wariantach solo i nie tylko. Poniżej ostatnie rozgrywki:
Druga część specjalnej kosmicznej rozgrywki z okazji 200 gameplaya na kanale SoloGram, w której Kondzio klnie jak szewc, a Sebastian usilnie poszukuje kosmicznego pampersa...
Kolejny jubileusz na kanale SoloGram - dwusetny pełny gameplay! Ile to już godzin nagrywania i montowania dla Waszego oglądania... Ile stoi za tym źle nagranych materiałów, ile zepsutych dźwięków, ile źle zagranych partii do poprawy - wiem tylko ja. Ale warto! Warto, bo to Wasz pozytywny odbiór w postaci komentarzy, polubień, subskrypcji kanału, a ostatnio również materialnego wsparcia, przekonuje mnie, że to wszystko ma sens. I cały czas - co chyba najważniejsze, sprawia mi to przede wszystkim sporo frajdy. Wiem, że to kanał głównie o wariantach solo w grach planszowych, ale jak już się przez ten czas zdążyliście zorientować, w ważnych momentach i z okazji specjalnych... okazji, pojawiają się u mnie specjalni goście. Nie mogło ich zabraknąć również w tej sytuacji. Postanowiliśmy Wam zaprezentować rozgrywkę w podbój kosmosu - Space Corp 2025-2300AD. To ciekawa propozycja od pana Butterfielda znanego przede wszystkim ze świetnej gry dla jednego gracza: D-Day at Omaha Beach. Będziemy latać, eksplorować przestrzeń kosmiczną i budować bazy dające nam różnego rodzaju profity. Rozgrywkę napędzają karty z dosłownie kilkoma akcjami. A że kosmos duży jest i gra odbywa się na trzech mapach, postanowiliśmy podzielić rozgrywkę na trzy odcinki. Dzisiaj pierwsza część: Mariners 2025-2069. Dobrego odbioru!
Wielkimi krokami zbliżamy się do jubileuszowego gameplaya. Drugą setkę zamyka odcinek, którego sponsorem jest słowo: Nasrydzi. To właśnie wokół tych arabskich szlachciców koncentrować się będzie rozgrywka w Sabikę, euro grę osadzoną w Granadzie. To tam przyczynili się oni do wybudowania Alhambry oraz jej ogrodów, wież i pałaców. Czy ten klimat będzie dało się odczuć podczas próby realizowania planu na zgromadzenie jak największej ilości punktów prestiżu? Zapraszam na pełną rozgrywkę solo z automą o wdzięcznie i celowo przekręconym przeze mnie imieniu "Józef", poprzedzoną tradycyjnie omówieniem zasad gry, w której będziemy budować budynki, pływać, handlować, tworzyć poematy, a przede wszystkim starać się sprawnie poruszać po... rondlu.
Kampanijna kooperacyjna gra w kafelkowanie, która idealnie sprawdza się do grania solo. Taką właśnie pełną rozgrywkę dzisiaj Wam zaprezentuję. Będę budował wioseczkę otoczoną polami i lasami, przez które przebiegać będą linia kolejowa i rzeka. Ciekawa to odskocznia od trudnych, pożerających nasze mózgi tytułów. Idealna propozycja zwłaszcza kiedy mamy jakichś nowicjuszów chcących również zagłębić się w świat gier planszowych. Trzy zasady na krzyż a tyle frajdy. Z resztą zobaczcie sami!
Poprzednio brakło prądu, więc pozbawiłem Was nieco z rozgrywki. Do tego korciło mnie, żeby spróbować zagrać w Nucleum solo z trzema automami Baronami, bo bardzo lubię tego typu zabawy. Dlatego też uskuteczniłem taką rozgrywkę. Bałem się, że będę się z nimi męczył z 6 godzin, a wyszło tylko nieco dłużej niż w przypadku gry z jedną automą. Grało się więc całkiem ciekawie no i zrobiło się bardzo kolorowo. Zobaczcie sami!
Znowu trochę popływamy - ostatnio było po złotej rzece, dzisiaj po Karaibach. Będzie poszukiwanie skarbów, zatrudnianie nowych załogantów, zbieranie ekwipunku i rozbudowywanie łajby, wszystko to w doskonale Wam już znanym świecie mechanik pana Pfistera. Podobna do Maracaibo, bo wykorzystująca niektóre rozwiązania techniczne i grafiki, ale to zupełnie inna gra, która daje mnóstwo uciechy z mieszania składnikami sałatki punktowej. Wariant solo - automa "Czerwonobrody" jest bardzo dobrze wymyślona, dając graczowi poczucie konkurowania z godnym przeciwnikiem, którego obsługa nie jest jakoś wybitnie wymagająca. Polecam!
Trzy okazje przyczyniły się do powstania dzisiejszego odcinka: urodziny Bartosza i związane z nim marzenie ponownego wystąpienia w NieSoloGramie, gra która mogła być zaprezentowana jedynie w wariancie dwuosobowym oraz przerwa w codzienności czyli rodzinny wyjazd, a co za tym idzie możliwość nagrania i przygotowania dla Was jedynie szybkiego odcinka, żeby zminimalizować przerwę w nadawaniu. Zwierzęcy Front to ciekawa, prosta w zasadach, tania, szybka i... bardzo losowa karcianeczka, którą właśnie dzisiaj Wam zaprezentujemy. Dobrego odbioru!
Ostatnio było o produkowaniu prądu, a w tym odcinku będzie o pływaniu z prądem po złotej rzece w Cesarstwie Rokuganu. Prosta w zasadach gra, która świetnie sprawdzi się do wciągania nowych planszówkowych graczy, delikatnie gilgocze nasze zwoje, będzie też ciekawą propozycją na w miarę szybki filerek po jakichś cięższych zmaganiach przy planszy albo na rozgrzewkę. Rzucamy kosteczką, wznosimy budynki zyskując dzięki temu wpływy w regionach, dostarczamy towary klientom i pływamy po rzece zdobywając te towary i koku - środek płatniczy, bez którego nic w grze nie zrobimy. W pudełku nie ma oficjalnego wariantu solo, ale z pomocą jak zwykle spieszy BGG i automa Seishin sterowana 9-cioma kartami. Zobaczcie jak działa ten wariant i jak mechanicznie sprawdza się Rzeka Złota.
Problemy z prądem to moja specjalność! Nie inaczej będzie podczas dzisiejszego odcinka i jakiż to piękny paradoks, że właśnie w trakcie nagrywania gry o produkowaniu prądu i zasilaniu nim budynków, brakło prądu w moim urządzeniu nagrywającym, czyniąc tym samym tę pełną rozgrywkę... niepełną. Z góry przepraszam wszystkich, którzy liczyli, że ta rozgrywka nie będzie posiadała wyrwy w czasie, ale nie ma tego złego... Zamiast rozgrywki trzygodzinnej macie dwie godzinki z tłumaczeniem zasad. A jest ich tu całkiem sporo, bo w tej grze kwestii do ogarnięcia jest masa. Moim przeciwnikiem będzie Baron von automa, skrojony przez samego Turcziego - co gwarantuje nam, że będzie to godny przeciwnik, dobrze imitujący posunięcia żywego gracza. Obsługa, zwłaszcza na początku przygody z tym tytułem nie jest najłatwiejsza, ale po rozegraniu jednej/dwóch partii, wszystko raczej staje się klarowne. Wszystko to będziecie mogli zobaczyć właśnie w tym, skróconym przez złośliwość rzeczy martwych odcinku.
Kolejna przygoda na bezludnej wyspie... ale tym razem nie od Pana Trzewiczka, a od Friedmanna Friese. Wcielę się w rolę Piętaszka, który będzie próbował Robinsonowi zwiać z bezludnej wyspy, udoskonalając swoje umiejętności, by coraz bardziej skutecznie stawiać czoła przeciwnościom losu (oj tak, dużo tu będzie losu), a na koniec pokonać dwóch piratów - co w ostateczności ma dać upragnioną wolność i spokój. Zobaczcie jak działa ta prosta w zasadach karcianka do zabawy solo.