Zapraszam Was do świata gier planszowych i do wspólnej przygody wraz ze mną w wariantach solo i nie tylko. Poniżej ostatnie rozgrywki:
Ostatni... przed setnym odcinek na SoloGramie. Już kiedyś miałem okazję pokazać Wam grę o produkcji wina, która potrafi spowodować niemały ból głowy od ilości decyzji i możliwości w swoim ruchu. Tym razem będzie znacznie łatwiej i mniej boleśnie. Viticulture lubiane przez wielu ma w pudełku wariant solo, ale ogranicza nas czasowo i nie jest wybitny. A że ja lubię pościgać się na punkty, postanowiłem stworzyć swojego bota "Barolo", który tak jak ja będzie gromadził pieniądze, realizował zamówienia, produkował wino, jednym słowem wykonywał akcje tak jak ja. Z tą tylko różnicą, że tradycyjnie już będzie oszustem, bo trochę bonusów na lewo będzie zgarniał. Zapraszam na testową rozgrywkę w wariant solo i czekam na Wasze opinie.
Przenosimy się do starożytnego Sumeru. I to bardzo mocno, bo świetne grafiki i smaczki wypływają z każdego centymetra tej gry, w której głównym celem graczy wcielających się w zbłąkane dusze, będzie ucieczka z zaświatów. Kto zgromadzi więc najwięcej Punktów Ucieczki zostanie zwycięzcą w rozgrywce. Zaprezentuję Wam dość szczegółowo zasady gry a potem zaproszę na pełną rozgrywkę w wariant solo, który Kur-nu-gi posiada. Moimi przeciwnikami będą dwie neutralne duszyczki, które wprawdzie nie będą wykonywały akcji tak jak ja, ale będą poruszać się po grobowcach by utrudniać mi zarabianie wspomnianych punktów. Jak to ostatecznie wypadnie, jak działa wariant solo i generalnie jakie są moje odczucia na temat gry? Zapraszam do oglądania!
Pan Teodor z Teotihuacana przyjął się w świecie graczy solo świetnie. Nadchodzi czas na Bogdana - pana bota Botankhamuna z Tekhenu. Jemu też się to należy, bo działa równie dobrze. Poprzednim razem prezentowałem Wam rozgrywkę solo w podstawową wersję gry, dzisiaj czas na rozgrywkę z dodatkiem "Czas Seta", która przyjemnie ją modyfikuje. Dodatkowa plansza, na której będziemy wznosić budynki i posągi, przesuwać naszych kapłanów i wojowników, dodatkowe karty dekretów, technologii oraz karty mocy wyznawców i artefaktów - to nowości, które powodują, że rozgrywka staje się jeszcze bardziej ciekawa, a palenie zwojów osiąga całkiem wysoki poziom. Czy dotrwam do końca, czy polegnę z nadpaloną głową? Zobaczcie sami!
Dlaczego spod Ziemi? Plan był taki: zapraszam gości, usadzam ich w piwnicy, odpowiednio wygłuszam ich komentarze, gramy, gramy, gaszę światło, przesuwam kostki i pyk, mamy zwycięzcę...
A na poważnie jak sami macie okazję usłyszeć, nie zawsze wychodzi tak, jak byśmy sobie tego życzyli. Test dźwięku przed nagraniem wypada OK... podczas nagrania już niekoniecznie :( Mam nadzieję, że jakoś uda się Wam dosłyszeć co mieliśmy do powiedzenia w cichszych momentach oraz nie ogłuchnąć w momentach, kiedy mówimy wszyscy czworo :)
Postanowiłem mimo tych technicznych problemów podzielić się z Wami nagraniem z tej rozgrywki, bo są ku temu dwa powody:
- pierwszy raz na kanale pojawia się Magda, która by mi tego nie wybaczyła,
- pierwszy raz na kanale pojawia się nowość od Phalanxa, który by mi tego nie wybaczył?
Sezon na Wallace'a w pełni. Kolejna pełna rozgrywka solo w tytuł od tego autora. Moim wirtualnym przeciwnikiem będzie sam Lord Wallace, z którym będziemy ścigać się w zdobywanie punktów zwycięstwa. A te będzie można zdobywać głównie poprzez inwestycje pieniędzy, które zarabiać będziemy na sprzedaży dwóch najważniejszych surowców: miedzi i cyny. Będę grał z dodatkiem, który poszerza tę grupę dodatkowo o arszenik. Będziemy budować kopalnie, dzięki zastosowaniu różnych rozwiązań usprawniać wydobycie, a także wysyłać naszych górników w świat. Kto w tym wyścigu okaże się lepszy?
Jeżeli wszystkie zasady zaprezentowane w instrukcji zrozumiałem dobrze, to udało mi się kilka razy zapętlić naszego wirtualnego przeciwnika. Zobaczcie koniecznie gdzie tkwi problem i jakie rozwiązanie można zastosować, żeby uratować rozgrywkę.
Kolejny Martin Wallace na kanale, tym razem w kosmicznej odsłonie. Będziemy konstruować odpowiednio sprawną rakietę, rozbudowywać jej możliwości by ostatecznie móc nią eksplorować orbitę okołoziemską, Księżyc i Marsa, za co szefostwo będzie nas nagradzać punktami zwycięstwa. Sztuczna Inteligencja będąca moim wirtualnym przeciwnikiem ma dostęp do wiedzy tajemnej i jej rakiety są zazwyczaj lepsze, szybsze i... Ech, zobaczcie sami...
Kto wypina, tego wina! Suchar musiał być, bo w tym odcinku będzie na mokro. Kolejny mięsisty tytuł pana Vitala na kanale będzie traktował o jednym z najszlachetniejszych trunków na świecie. Była już zabawa w odbudowywanie Lizbony, przyszedł czas na "odpoczynek" przy lampce wina. Cudzysłów w poprzednim zdaniu został użyty nie bez powodu. To nie będzie odpoczynek. To będzie totalna mózgowa harówka. Zwłaszcza, że moim wirtualnym przeciwnikiem będzie sam Lacerda. Będę robił co w mojej mocy, by zyskać więcej punktów zwycięstwa dzięki odpowiedniemu doborowi winnic, winiarni, obsługi tychże przez rolników i enologów, zasięganiu opinii winnych ekspertów i magnatów, produkowaniu wina o jak najlepszej jakości, by ostatecznie dobrze go sprzedać, eksportować i prezentować na winnych targach. To wszystko w ciągu sześciu lat, bo właśnie tyle trwa rozgrywka. Na koniec jeszcze podsumuję swoje osiągnięcia w kontekście tego, co udało się Lacerdzie i uzyskam odpowiedni tytuł producenta win. Zaprezentuję Wam zasady gry, pełną rozgrywkę solo i porównam dwie edycje gry: 2010 oraz 2016. Zapraszam!
Byłem bardzo ciekawy Lacrimosy, ponieważ tematyka wykorzystana w grze jest bliska memu sercu. Czy się zawiodłem? Nie. Chociaż mam świadomość, że dla graczy, którzy nie są aż tak zainteresowani tematyką, to średniej ciężkości euro będzie po prostu suchym tytułem w dążenie do realizowania kontraktów, ogólnie zbierania punktów i gonitwy na torze zwycięstwa. Ale to kombinowanie jak sami będziecie mogli zobaczyć jest całkiem przyjemne, a zastosowane mechaniki działają dobrze. Do tego można dodać świetne wykonanie, dwuwarstwowe planszetki graczy, drewniane elementy, karty i ładne grafiki, co w ostatecznym rozrachunku da bardzo dobry tytuł, w którym klimat czasów Mozarta udało się moim zdaniem całkiem dobrze zaprezentować. Wariant solo również się sprawdza i daje poczucie, że nie gramy tylko z bezmyślnym automatem. To fajna propozycja na wciągnięcie kogoś w nieco trudniejszą rozgrywkę, a dla melomanów wszystkie te muzyczne smaczki będą tylko dodatkowym atutem. Zapraszam na pełną rozgrywkę solo poprzedzoną wytłumaczeniem zasad gry. I niech MOZ-art będzie z Wami!
Czy trzeba być obeznanym z twórczością pana Pierca Brown'a, żeby móc rozegrać partyjkę w całkiem sympatyczną, kolorową grę karcianą Red Rising? Na mój gust nie. Można i bez tej iedzy zagrać i dobrze pobawić się w przebudowywanie ręki kart, by ostatecznie zarobić jak najwięcej punktów. 112 kart postaci, znaczniki helium, tor floty i wpływy w instytucie będą towarzyszyć graczom w tym wyścigu punktowym. Zobaczcie jak wygląda rozgrywka w wariant solo z Automą zaprojektowaną przez Automa Factory. Zapraszam!
To już 90 gameplay... To także ostatni odcinek w tym roku, w którym udało się ograć i zaprezentować Wam całkiem sporo fajnych gier. To więc dobra okazja na zaprezentowanie Wam kolejnego odcinka z cyklu NieSoloGram. Będzie to trochę nietypowa rozgrywka, bo zarówno ja, jak i Kondzio, będziemy się mierzyć z Tzolkinem po raz pierwszy (zawsze musi być ten pierwszy raz), a Sebastian będzie naszym mistrzem gry, który czasami będzie się przywieszał. Zobaczcie jak rozłoży się punktacja na koniec i jak przebiegać będzie sama rozgrywka, w której kukurydza zamieni mi się w kakao, Sebastian stanie się Naciotem z Księgralni, a Kondzio będzie miał pewien odruch bezwarunkowy.
DO SIEGO ROKU!