Zapraszam Was do świata gier planszowych i do wspólnej przygody wraz ze mną w wariantach solo i nie tylko. Poniżej ostatnie rozgrywki:
Kolejny Martin Wallace na kanale, tym razem w kosmicznej odsłonie. Będziemy konstruować odpowiednio sprawną rakietę, rozbudowywać jej możliwości by ostatecznie móc nią eksplorować orbitę okołoziemską, Księżyc i Marsa, za co szefostwo będzie nas nagradzać punktami zwycięstwa. Sztuczna Inteligencja będąca moim wirtualnym przeciwnikiem ma dostęp do wiedzy tajemnej i jej rakiety są zazwyczaj lepsze, szybsze i... Ech, zobaczcie sami...
Kto wypina, tego wina! Suchar musiał być, bo w tym odcinku będzie na mokro. Kolejny mięsisty tytuł pana Vitala na kanale będzie traktował o jednym z najszlachetniejszych trunków na świecie. Była już zabawa w odbudowywanie Lizbony, przyszedł czas na "odpoczynek" przy lampce wina. Cudzysłów w poprzednim zdaniu został użyty nie bez powodu. To nie będzie odpoczynek. To będzie totalna mózgowa harówka. Zwłaszcza, że moim wirtualnym przeciwnikiem będzie sam Lacerda. Będę robił co w mojej mocy, by zyskać więcej punktów zwycięstwa dzięki odpowiedniemu doborowi winnic, winiarni, obsługi tychże przez rolników i enologów, zasięganiu opinii winnych ekspertów i magnatów, produkowaniu wina o jak najlepszej jakości, by ostatecznie dobrze go sprzedać, eksportować i prezentować na winnych targach. To wszystko w ciągu sześciu lat, bo właśnie tyle trwa rozgrywka. Na koniec jeszcze podsumuję swoje osiągnięcia w kontekście tego, co udało się Lacerdzie i uzyskam odpowiedni tytuł producenta win. Zaprezentuję Wam zasady gry, pełną rozgrywkę solo i porównam dwie edycje gry: 2010 oraz 2016. Zapraszam!
Byłem bardzo ciekawy Lacrimosy, ponieważ tematyka wykorzystana w grze jest bliska memu sercu. Czy się zawiodłem? Nie. Chociaż mam świadomość, że dla graczy, którzy nie są aż tak zainteresowani tematyką, to średniej ciężkości euro będzie po prostu suchym tytułem w dążenie do realizowania kontraktów, ogólnie zbierania punktów i gonitwy na torze zwycięstwa. Ale to kombinowanie jak sami będziecie mogli zobaczyć jest całkiem przyjemne, a zastosowane mechaniki działają dobrze. Do tego można dodać świetne wykonanie, dwuwarstwowe planszetki graczy, drewniane elementy, karty i ładne grafiki, co w ostatecznym rozrachunku da bardzo dobry tytuł, w którym klimat czasów Mozarta udało się moim zdaniem całkiem dobrze zaprezentować. Wariant solo również się sprawdza i daje poczucie, że nie gramy tylko z bezmyślnym automatem. To fajna propozycja na wciągnięcie kogoś w nieco trudniejszą rozgrywkę, a dla melomanów wszystkie te muzyczne smaczki będą tylko dodatkowym atutem. Zapraszam na pełną rozgrywkę solo poprzedzoną wytłumaczeniem zasad gry. I niech MOZ-art będzie z Wami!
Czy trzeba być obeznanym z twórczością pana Pierca Brown'a, żeby móc rozegrać partyjkę w całkiem sympatyczną, kolorową grę karcianą Red Rising? Na mój gust nie. Można i bez tej iedzy zagrać i dobrze pobawić się w przebudowywanie ręki kart, by ostatecznie zarobić jak najwięcej punktów. 112 kart postaci, znaczniki helium, tor floty i wpływy w instytucie będą towarzyszyć graczom w tym wyścigu punktowym. Zobaczcie jak wygląda rozgrywka w wariant solo z Automą zaprojektowaną przez Automa Factory. Zapraszam!
To już 90 gameplay... To także ostatni odcinek w tym roku, w którym udało się ograć i zaprezentować Wam całkiem sporo fajnych gier. To więc dobra okazja na zaprezentowanie Wam kolejnego odcinka z cyklu NieSoloGram. Będzie to trochę nietypowa rozgrywka, bo zarówno ja, jak i Kondzio, będziemy się mierzyć z Tzolkinem po raz pierwszy (zawsze musi być ten pierwszy raz), a Sebastian będzie naszym mistrzem gry, który czasami będzie się przywieszał. Zobaczcie jak rozłoży się punktacja na koniec i jak przebiegać będzie sama rozgrywka, w której kukurydza zamieni mi się w kakao, Sebastian stanie się Naciotem z Księgralni, a Kondzio będzie miał pewien odruch bezwarunkowy.
DO SIEGO ROKU!
Czy My Little Scythe jest namiastką dużego Scythe'a? Dzisiaj wszystko się okaże. Zapraszam Was na taki prawie świąteczny, ale z całą pewnością rodzinny odcinek z pełną rozgrywką solo i zasadami gry, w którym będzie miał miejsce również mini konkurs z nagrodą: grą Kohaku, którą miałem okazję zaprezentować Wam w jednym z wcześniejszych odcinków. Zobaczcie jak przyjemnie można spędzić czas przy tej grze z młodszymi graczami, a w przypadku braku towarzystwa, Ci młodsi gracze będą także mieli okazję pobawić się również z automatycznym graczem - niejakim Autokucykiem. Miłego oglądania i...
🎅 Wesołych Świąt!
Mógłbym czekać do odcinka 1313... ale trochę by się nam zeszło, dlatego już dzisiaj przed Wami śmieszna losowa gra tryskająca klimatem i smaczkami, związanymi z serialem "Zmiennicy" Stanisława Barei oraz czasami PRL. Na początku odcinka tradycyjnie przedstawię Wam jak gra się w ten tytuł, a potem zaprezentuję rozgrywkę na poziomie łatwym, który przekształci się w poziom średni, a ten również w trudny :) Będę woził poirytowanych czekaniem na taksówkę pasażerów po różnych lokalizacjach Warszawy, zabierając po drodze łebków, którzy będą reprezentowali różny status społeczny, a swym zachowaniem różny stan trzeźwości... chociaż częściej bardziej nietrzeźwości :) Będę łamał przepisy ruchu drogowego i unikał Milicji krążącej po dzielnicach stolicy. A wszystko po to, by zarobić określoną kwotę pieniędzy. Zapraszam, będzie śmiesznie!
Mafijne porachunki w 20 minut... No zeszło mi podczas rozgrywki trochę więcej, ale może dlatego, że solo wymaga w tym tytule dodatkowego zaangażowania gracza, który sam musi interpretować, czy ruch automatycznego gracza Paolo jest najbardziej opłacalnym dla niego w danej sytuacji. I w ten sposób poznaliście właśnie mój jedyny zarzut do tego wariantu. Wolę bowiem, kiedy czarno na białym mam podane jaki ruch wykonuje automa, a ja nie muszę już sobie tym zaprzątać głowy. Tutaj niestety potrzebna jest nasza dodatkowa analiza. Ale poza tą małą konstatacją gra działa sprawnie i daje graczom całkiem sporo przyjemności z rozgrywki. Kto miał już okazję zagrać w zagraniczny "Blitzkrieg!: World War Two in 20 Minutes" ten wie w czym rzecz, bo to kopia mechanik i rozwiązań przeniesiona w inne uniwersum. Fajna propozycja na krótką sprawną potyczkę w przeciąganie liny.
Na pudełku odświeżonej po latach Libertalii znajdziemy logo Automa Factory. Zazwyczaj do wariantów tworzonych przez nich podchodzę z dobrym nastawieniem, bo są zaprojektowane z głową, działają sprawnie, nie wymagają spamiętania miliona trudnych zasad do obsługi automy. Czy podobnie będzie tym razem? Zobaczcie pełną rozgrywkę w grę o piratach niepiratach, w której automa wspomagana "podkradaczem" będzie starała się lepiej ode mnie zagrywać swoje karty i podkradać mi cenne łupy, zarabiając przez to więcej dublonów. A to właśnie jest głównym celem dającym zwycięstwo w tej grze.
Kolejny tytuł od pana Pfistera, choć nieco inny niż pozostałe, które do tej pory zaistniały na kanale SoloGram. Jest paskudnie brzydka, ale całkiem przyjemna w kombinowaniu i szukaniu najbardziej optymalnych ruchów. Odnoszę wrażenie, że była tworzona pod granie solo, a wariant wieloosobowy został doklejony. Ale najlepiej sami zobaczcie jak wygląda pełna rozgrywka w Scenariusz 1. Niestety nie udało się uniknąć błędów - kilka razy zapomniałem przerzucić kości zasobów w sytuacji kiedy dwie wskazywały ten sam zasób... wszystkie wyjaśnienia znajdziecie w napisach.